Historia Bursztynu

Pochodzenie

Historia bursztynu spowita jest nimbem tajemnicy. Do dziś nie wyjaśniono bowiem kilku faktów związanych z jego powstawaniem. Zacznijmy jednak od początku. Bursztyn bałtycki zwany sukcynitem, to kopalna żywica powstała ok. 37-42 milionów lat temu. Od tego czasu uległa ona procesom twardnienia i wietrzenia, które złożyły się na wyjątkowy jej urok. Nie do końca wiadomo jednak, jaki gatunek drzew wydzielał ten specyficzny rodzaj żywicy. Nie wyjaśniono dotąd także, dlaczego drzewa tak intensywnie żywicowały.

Starożytni byli przekonani, że drzewami bursztynodajnymi były wierzby (czy topole) z cytowanego w Ciekawostkach mitu o Faetonie lub według innych podań cedry bądź sosny. Badania niemieckich botaników z XIX wieku doprowadziły do odkrycia, że "matkami" bursztynu były dawno wymarłe tzw. sosny bursztynodajne (Pinus succinifera). Nazwa ta obejmuje prawdopodobnie kilka, do końca niezidentyfikowanych gatunków. Bursztyn powstawał w klimacie subtropikalnym, w którym (jak wiadomo) sosny raczej nie występują. Dlatego powstały przypuszczenia, że rośliną bursztynodajną mogło być drzewo podobne do akacji.

Jeśli zaś chodzi o żywicowanie owych drzew, to istnieje co najmniej kilka hipotez. Mogło być ono spowodowane nagłym ociepleniem klimatu, procesami wulkanicznymi, chorobami drzew lub też obecnością szkodników. Mogło być także naturalnym procesem w ich życiowym rozwoju.

W okresie tworzenia się bursztynu, na obszarze współczesnej Skandynawii rozpościerał się ląd zwany Fenno-Sarmacją. Na miejscu obecnej Europy falowały zaś wody Morza Tetydy (in. morza górnoeoceńskiego). Z terenów Fenno-Sarmacji żywica transportowana była przez rzekę Eridan i osadzała się w jej delcie - tam gdzie dziś znajduje się Zatoka Gdańska. To właśnie w tych okolicach znajdują się największe złoża bursztynu. Pokłady te zostały odkryte i wypłukane przez rzeki płynące pod lodowcem około miliona lat temu. Tereny Fennosarmacji porastał eoceński las bursztynowy. Był to las mieszany, prawdopodobnie sosnowo-dębowy z dominującą żywicodajną sosną Pinus succinifera (prawdopodobnie). Gdzieniegdzie rosły magnolie, sekwoje i drzewa cynamonowe. Liczne były również tuje i cyprysy, a w poszyciu trawy, mchy i paprocie. Podłoże było prawdopodobnie silnie przesiąknięte wodą, inaczej płynna żywica spływająca z drzew wsiąkałaby w ziemię.

Początki

Najstarsze oszlifowane i wygładzone płytki bursztynowe znalezione zostały na Wysoczyźnie Leszczyńskiej. Datowane są na epokę paleolitu (40000 - 10000 r p.n.e.), czyli schyłek epoki lodowcowej. Jantar towarzyszył więc człowiekowi od prapoczątków jego obecności na kuli ziemskiej.

W Polsce najwięcej pracowni bursztynowych znajdowało się na terenie Gdańska i Kurpii. Z bursztynu wykonywano sekretarzyki, pudła, figurki, mozaiki. Bursztyn był modny w całej Europie. We Włoszech już w II wieku p.n.e. pracowały słynne pracownie bursztynnicze. Sercem włoskich rzemieślników była Aquilea, skąd dostarczano wyroby na dwór cesarski do Rzymu.

Bursztyn ceniono także za właściwości magiczne i lecznicze. Przeczytasz o tym w ciekawostkach

Szlak bursztynowy

Równie lubiany był jantar wśród starożytnych Egipcjan i Arabów, którzy nazywali go anbar. Na wybrzeżach Morza Śródziemnego bursztynu było jednak jak na lekarstwo. Karawany kupieckie ruszały więc na szlak bursztynowy, zwany też "jantarową ścieżą". Znane są trzy starożytne szlaki, którymi podążali amatorzy bursztynu. A trzeba przyznać, że byli to niezwykle odważni śmiałkowie. W tamtych czasach podróżowanie wiązało się nieodmiennie ze spotkaniami z różnego rodzaju łupieżcami, złodziejaszkami, bandytami i piratami.

Pierwsza z dróg wiodła od wybrzeży Adriatyku przez terytorium dzisiejszych Węgier i Moraw, przez Kalisz (Calisię) aż do Bałtyku. Drugi szlak wiódł przez Morze Śródziemne i Słupy Herkulesa (Gibraltar) w kierunku Ulitma Thule, czyli końca świata. Dopłynąwszy do litom electra czyli bursztynowego brzegu (a były to brzegi współczesnej Jutlandii) lądem wędrowali do bursztynowej mekki. Prekursorami morskich wędrówek byli jednak Fenicjanie, którzy prawdopodobnie już 1000 lat wcześniej wyprawiali się na w okolice Jutlandii po jantar. Trzeci szlak wiódł przez wschodnie rubieże Europy, przez Morze Czarne, w górę Dniepru, przez Dźwinę, Prypeć i Wisłę aż nad bałtycki brzeg. Tę drogę najczęściej wybierali Etruskowie i Ligurowie. Dopiero w III w p.n.e. pojawili się na tym trakcie Rzymianie.

Bursztyn ceniony był i jest także na Bliskim i Dalekim Wschodzie. Muzułmanie lubują się w jantarowych różańcach, którą to miłość odziedziczyli po swych praszczurach Babilończykach i Asyryjczykach. Elektron cenią wysoko Chińczycy, Hindusi i Birmańczycy, jednak ich żywice nie są tak doskonałe, jak nasze bałtyckie Złoto Północy.

Po wędrujących karawanach pozostało wiele pamiątek. Wzięły się one między innymi stąd, że w przypadku bursztynu często obowiązywał handel wymienny. W słowiańskich cmentarzyskach archeologowie znaleźli przedmioty pochodzenia rzymskiego - m.in. pieniądze, biżuterię. Jantarowy szlak oznaczał handel na ogromna skale. We Wrocławiu odkopano pozostałości dużego składu, w którym znaleziono 1500 kilogramów bursztynu.

Gdańsk stolicą bursztynu

Przez parę wieków Gdańsk był ośrodkiem europejskiego bursztynnictwa. To jedno z najbogatszych miast północnej Europy upatrzył sobie niestety chciwy Zakon Krzyżacki. Nieoczekiwany cios z ich strony nastąpił 14 listopada 1308 roku. Krzyżacy opanowali miasto podstępem, a mszcząc się za poprzedni opór gdańszczan wyrżnęli wielu jego mieszkańców, paląc ich domy. Wydarzenie to przeszło do historii, jako "rzeź gdańszczan".

Losy Gdańska miały stanowić ostrzeżenie dla innych miast pomorskich. Krzyżacy zamierzali bowiem, wbrew woli mieszkańców, przyłączyć jeszcze kilka innych. Zakonnicy byli wyjątkowo okrutni, mordowali nawet dzieci i starców chowających się murach kościoła. Krew płynęła ulicami i mieszała się z wodami rzeki Raduni i Motławy. Pamięć o tym wydarzeniu zachowała się m. in. w piosenkach ludowych. Oto fragment jednej z nich.

A w Raduni krwawa woda,
Szkoda oćca, szkoda, szkoda...

Tą rzezią Krzyżacy przyczynili się do upadku rzemiosła bursztynniczego w Gdańsku. Nikomu bez zezwolenia nie wolno się było zajmować obróbką jantaru. Zabierany rybakom bursztyn wysyłano morzem do Brugii i Lubeki albo drogą lądową przez Lwów do krajów Wschodu, gdzie miodowy kamień był w wielkiej cenie. Odbieraniem bursztynu zajmowali się specjalni urzędnicy krzyżaccy. Za przestępstwo ukrywania lub nielegalnej obróbki bursztynu skazywano nawet na śmierć.

W Gdańsku przy ulicy Kramarskiej znajdowały się wprawdzie warsztaty bursztynników, ale wyrabiali oni głównie różańce, sprzedawane przez Krzyżaków. Najpiękniejsze okazy z najcenniejszych bursztynów rycerze zakonni zawozili jako dary na królewskie dwory Europy. Zachowały się notatki o różańcu z białego bursztynu, posłanego przez rycerzy w białych płaszczach królowej szwedzkiej.

Ten smutny okres historii Gdańska trwał ponad sto lat. Dopiero po bitwie pod Grunwaldem, komtur krzyżacki zgodził się opuścić Gdańsk. Pałający nienawiścią i chęcią zemsty mieszkańcy zrównali jego zamek z ziemią.

Gdańscy rajcowie byli wdzięczni polskiemu królowi, Władysławowi Jagiełło, za okazaną pomoc. Postanowili oddać Gdańsk pod jego miłościwe panowanie. Król, w zamian za lojalność, zdjął z mieszkańców miasta obowiązek oddawania bursztynu swemu władcy. Tak rozpoczął się renesans bursztynnictwa na Pomorzu. W 1477 r. powstał w Gdańsku cech bursztynników. Zaczęto robić piękne szkatułki, biżuterię, łyżeczki, klatki na ptaki, puchary, lampki oliwne. Lubowano się w skrzynkach, zdobionych płaskorzeźbami z bursztynu oraz modelami okrętów gdańskich, wykonanych w bursztynie. Robiono też sekretarzyki z bursztynu, oprawiano w jantar zwierciadła. Co ciekawe, zgodnie z prawem nie mogło na terenie miasta pracować więcej niż 40 bursztynników. Przepisy te oczywiście łamano. Partaczy niezrzeszonych w cechu ścigał specjalny kat cechowy.

Bogate mieszczki gdańskie, którym przeciwzbytkowe prawa nie pozwalały nos ić złota ani drogich kamieni, zadowalały się ozdobami z bursztynu. Stroiły się w słoneczne paciorki, bursztynowe kolie i korale.

O tym, że bursztyn dodaje urody, wiedziały również Kurpianki. Każda dziewczyna nosiła tam naszyjnik jantarowy, koniecznie z inkluzją. Gwarantowało to szczęście w miłości i rychłe zamążpójście. Dobry zwyczaj nakazywał też, aby chłopiec ofiarował swej lubej bursztynowe serce na błękitnej wstążce.

Po drugim rozbiorze w 1793 roku Gdańsk, oderwany od Polski, trafił w ręce pruskie. Miasto straciło swą świetność, upadały handel i rzemiosło związane z ziemiami Rzeczypospolitej. Pozbawione magnackiej, wybrednej klienteli, szybko chyliło się do upadku gdańskie bursztyniarstwo. Zamiast cennych dzieł sztuki wytwarzano tanie, seryjnie produkowane pamiątki, które kupowali czułostkowi Niemcy.

Bursztynowa Komnata

http://www.geo.uw.edu.pl/HOBBY/AMBER/amberroom.htm
Najsłynniejszym dziełem gdańskich bursztynników była na pewno Bursztynowa Komnata. Stworzono ją na zamówienie króla Fryderyka Wilhelma I, który umieścił ją w swym pałacu Mon Bijou. Na "bursztynową komnatę" składało się wiele elementów -- kartusze, ramy obrazów, medaliony, herby, płaskorzeźby przedstawiające sceny biblijne, wreszcie posągi bogiń rzymskich Minerwy i Pomony. Dekoracja bursztynowa była wspaniałym dziełem sztuki. Jej powierzchnia wynosiła 55 metrów kwadratowych.

W 1717 r. przyjechał do Berlina Piotr Wielki wraz z dworem. Chciwy car, gdy tylko ujrzał komnatę, od razu zażądał jej dla siebie. Choć niechętnie, Niemcy oddali ją carowi. Komnata spakowana do 18 skrzyń pojechała do Rosji. Tam przez 38 lat prezentowana była to tu, to tam, jednak nikt nie znalazł dla niej właściwego miejsca. Jak się okazało - Piotr Wielki zupełnie o niej zapomniał. Dopiero w 1743r. za sprawą carycy Elżbiety i włoskiego architekta Bartolomeo Francesco Rastrelliego komnata najpierw trafiła do Zimowego Pałacu, a następnie do Carskiego Sioła.

Sala, w której umieszczono komnatę, była większa niż oryginalna. Zatrudniono więc rzemieślników, aby uzupełnili ją o dodatkowe dekoracje. Były to m.in. mozaiki z rzadkich gatunków drewna, zwierciadła zdobione drogimi kamieniami oraz elementy bursztynowe wykonane przez rzemieślników z Królewca. Prace ukończono w latach 70-tych XVIII wieku. W tym kształcie komnata przetrwała ponad 150 lat.

W czasie drugiej wojny światowej po utracony skarb zgłosili się Niemcy. W 1942 roku spakowali ją i wywieźli do zamku w Królewcu. Z obawy przed bombardowaniami w 1944 r. komnata została jednak z powrotem spakowana do skrzyń. Tak leżała do kwietnia 1945 r. Tu ślad po komnacie się urywa. Prawdopodobnie spłonęła ona w czasie pożaru Królewca w 1945 r. Są jednak tacy, którzy nie uwierzyli w tę wersję wydarzeń i do dziś szukają jej w Europie.

Pod koniec lat 70-tych XX wieku w Carskim Siole (przemianowanym w czasach ZSRR na Puszkino) rozpoczęto próby rekonstrukcji zaginionego skarbu. Nowa Bursztynowa Komnata przyciąga dziś miliony turystów z całego świata.

Kopalnie bursztynu

W XVII wieku zaczęto bursztyn znajdować nad brzegami Wisły. Zdarzało się też, że podczas pożaru lasu, gdy ogień doszedł do ziemi zarośniętej wrzosem, rozchodził się balsamiczny zapach, podobny do bursztynowego. Bryłki jantaru chętnie kupowali kupcy żydowscy, co motywowało ludzi do dalszych poszukiwań. W 1796 roku niejaki pan de Voza, chcąc się finansowo wydźwignąć z majątkowych niepowodzeń, rozpoczął próbne kopanie bursztynu we wschodniej części Płockiego. Kopać trzeba było niezbyt głęboko, bo od pół do paru łokci głębokości. Zaczęto zakładać liczne kopalnie. Znajdowano bursztyn po lasach i polach wsi prywatnych Zabiele, Maminie, Wyszki Średnickie oraz przy kopaniu wałów koło Modlina. W 1809 roku uruchomiono też dużą kopalnię w Ostrołęce.

W XIX wieku wprowadzono do obróbki bursztynu tokarki. Tylko Kurpie nadal obrabiali bursztyn ręcznie, wyczarowując w swych prostych małych warsztacikach piękne jantarowe cacka. I to właśnie ich wyroby wywołały prawdziwą sensację na wystawie paryskiej w roku 1878, gdzie drobiazgi te zostały wprost rozchwytane przez wybredną publiczność ówczesnej "stolicy świata". Poza biżuterią oraz wyrobem szkatułek, ustników do fajek i różnych innych przedmiotów, złomu bursztynowego używano do fabrykacji lakierów oraz leków.

Niemcy kochali bursztyn. Niestety, ich pasja przynosiła krzywdę innym. Rzemiosło bursztyniarskie na Kurpiach zostało doszczętnie zniszczone w okresie I wojny światowej. Kiedy na ziemie te weszli Niemcy, gwałtownie poszukiwali bursztynu. Kazali płacić sobie podatki i kary bryłkami bursztynu, przemocą zabierali jantarowe paciorki Kurpiankom. Najpiękniejsze okazy sztuki bursztyniarskiej i bryły jantaru zabrali do muzeum w Królewcu, z którego byli niezwykle dumni.

Pod koniec lat sześćdziesiątych w Polsce zupełnym przypadkiem odkryto spore złoża bursztynu. Okazało się, że na polach irygacyjnych między Wisłoujściem a Stogami istnieje prawdziwe bursztynowe Eldorado. Bursztyn wydobywano nielegalnie, za pomocą motopomp. Żyły bursztynowe przebiegały pod ziemią na głębokości 8-12 m. Wąż gumowy o odpowiednim zakończeniu kierował strumień wody pod ziemią w poszukiwaniu bursztynowego "gniazda". Wydrążone wodą otwory były następnie penetrowane przy pomocy metalowego pręta. Gdy pręt natrafiał na bursztyn -- zakładano wokół otworu siatki, naciągnięte na obręcze. Strumień wody wypłukiwał oderwane od żyły okazy.

Obecnie największe eksplorowane złoża znajdują się w okolicach półwyspu Sambijskiego (Obwód Kalinigradzki).